Dla wielu z nas sport jest jedynie dodatkiem do wiadomości wieczornych lub transmisją wybranego meczu, oglądaną z butelką napoju w dłoni. Część kibiców ożywia się podczas transmisji telewizyjnych z letnich bądź zimowych Igrzysk Olimpijskich, czy Mistrzostw Świata, Europy. Kolejne święto sportowe niebawem przed nami- Euro 2012. Warto więc, rozważając o ukazywaniu sportu w mediach, przypomnieć sylwetkę Leni Riefenstahl. Urodziła się w 1902 roku, studiowała malarstwo, karierę rozpoczęła jako tancerka, zagrała w kilku filmach: Święta góra (Der Heilige Berg) czy Burza nad Mont Blanc (Stürme über dem Mont Blanc), producentka filmowa, fotograf, płetwonurek (kurs ukończyła w wieku 71 lat!) Zafascynowana jednak od początku filmami fabularnymi stała się pierwszą kobietą, która odniosła wielki reżyserski sukces. Czemu zawdzięczany? Talentowi, charyzmie, fascynacji pięknem ludzkiego ciała, czy zaoferowaniu swoich usług reżyserskich Adolfowi Hitlerowi? Historycy i filmoznawcy od lat szukają odpowiedzi na owo pytanie, i jak to zwykle bywa- jedynej wyczerpującej nie odnajdują. Częściowo dlatego, iż sama Leni do śmierci- w 2003 roku- obsesyjnie dbała o swój wizerunek i dążyła do „przeforsowania swojej prawdy osobistej” Leni, zwana potem „reżyserką Führera” sama przyznawała się do niegdysiejszej fascynacji Hitlerem, jego zdolnościami oratorskimi twierdziła po latach, iż była politycznie naiwną. Wielu nie wierzy. Lecz nawet Ci, którzy twierdzą, że Riefenstahl była niestrudzoną karierowiczką niebaczącą na potworność postępowania Hitlera, oddają jej chwałę za talent i nowatorstwo reżyserskie.
Po nakręceniu kilku filmów dokumentujących zjazdy partii NSDAP, ugruntowawszy swoją pozycję niekwestionowanej królowej reżyserii, podjęła się sfilmowania igrzysk olimpijskich w roku 1936 w Berlinie. Pomysł utrwalania igrzysk na taśmie filmowej nie był pomysłem nazistów, lecz wytyczną Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Wolna ręka w sposobie utrwalania była wynikiem najwyższego uznania dla kunsztu reżyserki samego Adolfa Hitlera. Mimo niewątpliwego zaprzęgnięcia sportu do nacjonalistycznych celów propagandowych nie można zapomnieć, iż Riefnstahl stworzyła obowiązujące do dziś standardy nowoczesnych relacji sportowych. „Olimpiada”, dzieło filmowe składające się z dwóch części- Święto narodów (Fest der Völker) oraz cześć drugą Święto piękności (Fest der Schönheit) to właśnie owo novum w historii filmu o sporcie. Cóż takiego nowatorskiego zastosowała Leni? Dziś oczywistości- wieże i rowy dla kamer, pozwalające na ujęcia obrotowe, dające perspektywę, balony na uwięzi i zeppeliny ( między innymi legendarny Hindenburg), które umożliwiły zdjęcia z powietrza, stadion z perspektywy, czy ujęcia regat wioślarskich, szyny i katapulty, dzięki którym powstawały zdjęcia ruchome uwieczniające biegi i zawody pływackie z bardzo bliskiej odległości. Po raz pierwszy w historii filmu zastosowano kamerę podwodną, dzięki której widz był uczestnikiem zanurzenia pływaka.
W mitologizującym prologu, ukazującym sportowców niczym antycznych Greków o nieskazitelnych ciałach pokazała zdrowych atletycznych ludzi, filmowanych w zwolnionym tempie w klasycznych dyscyplinach sportowych. Pokazując dyscypliny lekkoatletyczne, stopniując napięcie płynnie przeszła do inscenizacji maratonu- punktu kulminacyjnego pierwszej części filmu. Po mistrzowsku sfilmowane w drugiej części skoki do wody kobiet przypominały wdzięczne rybie pląsy. We wszystko wplatała twarze i głosy zachwyconych, wiwatujących widzów. Leni Riefenstahl potrzebowała dwóch lat na zmontowanie materiału filmowego. Premiera filmu miała miejsce 19 kwietnia 1938 roku. Stadion olimpijski stał się stadionem filmowym, a widz w sali kinowej, niczym my dziś na sofach przed telewizorami, stał się bezpośrednim obserwatorem zmagań sportowych i obserwatorem piękna ludzkiego ciała.
źródło: Trimborn Jürgen, Riefenstahl. Niemiecka kariera, wyd. W.A.B., Warszawa 2008933)
http://www.leni-riefenstahl.de/deu/bio.html
[E.M.]