Archive for the Ludzie Category

Legenda Deyny

Posted in Kazimierz Deyna, Piłka nożna on 5 lutego, 2013 by prussport

Francja ma Platiniego, Niemcy Beckenbauera, Węgry Puskasa. A My Polacy? Kogo uważamy za wybitną osobowość i indywidualność piłkarską. Kazimierz Deyna, który wielokrotnie był przywoływany na tym blogu, miał też swoje miejsce na zakończonej w ubiegłym roku sportowej wystawie w gdańskim muzeum. Przy okazji EURO przez organizatorów postać mało przywoływana a przecież Starogard tuż ,tuż. Zachęcamy ponownie do odwiedzin miasta, z którego pochodziła legenda nie tylko polskiej piłki.
A zachęcać można i tak. Brawo!

projekt realizowany przez Miasto Starogard Gd.

Ostatnia piłka

Posted in Andrzej Grubba, Tenis stołowy on 7 grudnia, 2012 by prussport

fot.piotr mazur
Czternaście lat temu wystąpił po raz ostatni przed publicznością Andrzej Grubba. Podczas benefisu rozgrywanego 7 grudnia 1998 r. w Gdańsku, nasz najbardziej utytułowany tenisista stołowy postanowił o zakończeniu kariery sportowej. Wraz ze swoimi przyjaciółmi – z którymi rywalizował wcześniej przy stole – zagrał swoje ostatnie piłki. Odtąd już tak emocjonujących wymian piłek nikt nie potrafił zagrać..

Z ucznia stać się nauczycielem

Posted in Edukacja, Jacek Manuszewski, Lechia Gdańsk, Ludzie, Piłka nożna on 28 października, 2012 by prussport

Czasem dobrze jest kiedy uczeń staje się nauczycielem. Poznając każdy szczebel umiejętności z czasem dzieli się swoją wiedzą z młodszymi. Im trudniej sam osiągnął upragniony cel tym z większą pasją i zaangażowaniem zaszczepia je swoim wychowankom. Pogoń Smętowo, Pomezania Malbork, Zagłębie Lubin, Górnik Polkowice i Lechia Gdańsk. Od klubów niższych lig po ekstraklasę, w której zagrał blisko 200 spotkań. Jacek Manuszewski – piłkarz, zawodnik z opaską kapitańską obecnie trener początkujących młodych zawodników Gryfa Tczew / rocznik 2002 /.Dzisiaj po zakończeniu towarzyskiego turnieju kilku pomorskich drużyn powiedział, iż wynik nie jest jeszcze w tym momencie najważniejszy. Nie liczy się kto zajął pierwsze a kto ostatnie miejsce. Najważniejsze są małe kroki, które przybliżają do stania się w przyszłości nowymi „ Bońkami, Lubańskimi czy Młynarczykami”. Bo w tej całej zabawie najważniejsze jest aby wszczepić  tym młodym, że styl ma równie wielką wartość co sam sukces.

Deyna znowu w Starogardzie

Posted in Boiska i stadiony, Kazimierz Deyna, Piłka nożna on 23 października, 2012 by prussport

Z trybun wypatruje swoich następców Kaka. Ilu młodych piłkarzy wie, że nie  chodzi tu o brazylijczyka…

 

Chłopak z Tczewa

Posted in Aktualności, Bolesław Drewek, Dyscypliny i konkurencje, Piłka nożna on 20 września, 2012 by prussport
Ruszyła piłkarska Liga Mistrzów. Największe kluby, wielkie gwiazdy i wielkie emocje. Zdążylismy się już przyzwyczaić, że niestety w tych rozgrywkach zabrakło polskiej drużyny.
Ale nie o tych rozgrywkach chciałbym napisać chociaż mecz Realu z  City przypomniał mi o kimś. Kilka dni temu w lidze hiszpańskiej do Sevilli zawitał królewski Real. Naszpikowany gwiazdami zespół trenera Jose Mourinho przyjechał po pewne wysokie zwycięstwo. Jednak już w drugiej minucie po golu Piotra Trochowskiego Sevilla wyszła na prowadzenie.Jak się okazało był to gol na wagę zwycięstwa. Wielki Real pokonany przez chłopaka z … Tczewa! Tak, Tak z Tczewa. Urodził się tam w 1984 r. a po wyjeździe do Niemiec reprezentował m.in. Bayern Monachium i Hamburger SV. Udanie występował także w kadrze Niemiec.
Ucieszył mnie ten gol chłopaka „stąd”.
[M.S]

Formella

Posted in Aktualności, Dyscypliny i konkurencje, Formella, Kluby i drużyny, KS Gedania, Piłka nożna, Roman Bellwon with tags , , , , , on 6 września, 2012 by prussport

Wrzesień to miesiąc naznaczony wojną. Myśli błądzą daleko, sięgają rejonów z których, jak się wydaje, daleko do sportu. Niekoniecznie. Sport był uprawiany także w czasie wojny, stanowił odskocznię od straszliwych przeżyć, jakie niosła ze sobą wojna, zwłaszcza w swojej drugiej światowej odsłonie.

Były też miejsca, gdzie uprawianie sportu wiązało się z zagrożeniem wolności czy wręcz życia. Tak było w Wolnym Mieście Gdańsku. Polskie kluby i towarzystwa sportowe były od 1933 r. poddawane szykanom, utrudniano im działalność, prześladowano zawodników i działaczy. Wiemy o tym (choć ciągle w niewystarczającym zakresie) i stosunkowo łatwo przechodzimy nad tym do porządku – wiadomo: Polacy i Niemcy – konflikt musi być. Tymczasem rzeczywistość nie była taka prosta.

Tuż przed wybuchem wojny bojówki nazistowskie zdemolowały siedzibę KS „Gedania” a rankiem 1. września wielu zawodników i działaczy zostało aresztowanych i brutalnie pobitych. W przesłuchaniach prowadzonych w budynku „Viktoriaschule” (dziś budynek Uniwersytetu Gdańskiego przy ul. Kładki) zdarzyła się znana historia, której bohaterem był nieznany bliżej człowiek o nazwisku Formella. Był Niemcem mieszkającym w Nowym Porcie. Przesłuchujący go hitlerowiec zwrócił się do niego następującymi słowy:

Ty przecież nie jesteś Polaczkiem! Nie znasz przecież ani słowa po polsku i nie możesz być Polaczkiem.

Na to przesłuchiwany odpowiedział:

– Ale moje serce jest polskie!

W odpowiedzi został mocno pobity. Relację tę zawdzięczamy piłkarzowi „Gedanii”, Romanowi Bellwonowi, którzy z widzenia znał człowieka. Oprócz odwagi osobistej warte podkreślenia jest też i to, że „Gedania” (wbrew powszechnej opinii) nie była tylko klubem polskim. Należeli do niej obywatele innych narodowości, także Niemcy, Żydzi. Był to klub gdański o mocnych sympatiach robotniczych. Jego członkowie za przynależność do niego zapłacili olbrzymią cenę. Wspomniany Roman Bellwon był więziony w obozach Grenzdorf, Stutthof i Sachsenhausen. Po wojnie był jednym z tych, którzy reaktywowali „Gedanię”. Zmarł 2 listopada 1987 r. Oddajmy mu jeszcze głos o wydarzeniach 1 września:

Gdy rozmowa (w czasie przesłuchania) zeszła na ostatnie tournee Gedanii oraz rozegranych w Lublinie, Radomiu i Kielcach meczy padło pytanie:

– Strzelaliście tam?

– Tak – odpowiedziałem i usłyszałem pełen zadowolenia okrzyk – Nareszcie!

Wtedy szybko dodałem: Ale my strzelaliśmy bramki! – co wywołało piorunujący efekt i jeszcze większy wybuch wściekłości. Otrzymałem wtedy dużo bicia.

Podobnych opowieści jest więcej. Zbierał je starannie Brunon Zwarra. Warto sobie przypominać czasy, kiedy sport był nie tylko rozrywką ale czymś dużo ważniejszym.  

Relacja pioniera roku 1945

Posted in Bolesław Dymel, BOP Baltia Gdańsk, Dyscypliny i konkurencje, Kluby i drużyny, Lechia Gdańsk, MIlicyjny Klub Sportowy, Piłka nożna, SKS Płomień with tags , , , on 22 sierpnia, 2012 by prussport

O czasach powojennych, kiedy zaczynano uprawianie sportu w Gdańsku po gehennie II wojnie światowej pisaliśmy już i fakty znamy. Czym innym są jednak fakty a czym innym relacja człowieka, który był i który pamięta. W starej gazecie z 1965 r. znalazłem wspomnienia Bolesława Dymla, wówczas przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki. Oto fragmenty jego relacji:

Należę do tych nielicznych dwudziestolatków, którzy zjawili się na Wybrzeżu w składzie grupy operacyjnej. Przybyliśmy do Gdańska w nocy z 1 na 2 kwietnia, kiedy wokół grzmiały jeszcze działa. Stworzyliśmy tzw. bataliony morskie i zabezpieczaliśmy różne obiekty. Jako stary zawodnik i działacz gnieźnieńskiej „Stelli” zakrzątnąłem się wraz z kolegami wokół spraw sportowych. Jak wszędzie, tak i tu rozpoczynaliśmy od piłki nożnej (tak, to fenomen tej dyscypliny sportu – przyp. mój). Pierwszy mecz rozegraliśmy już 17 kwietnia. Na terenie Gdańska i okolic nie było żadnego boiska, uprzątnęliśmy powierzchownie klepisko stadionu im. Karola Marksa we Wrzeszczu (obecny AZS – a dziś boisko GUMed. przy ul. Hallera – przyp. mój) i jako VI Komisariat graliśmy z Reflektorzystami, czyli reprezentacją lotniczych wojsk radzieckich […] Wkrótce potem zaczęliśmy organizować kluby i związki sportowe. Pierwszy powstał właśnie z naszego VI Komisariatu i nazywał się MKS Pogoń. To nic innego jak późniejszy GKS Wybrzeże. Dalej przy Biurze Odbudowy Portów powstał BOP, czyli dzisiejsza „Lechia”, w której przed laty grały takie sławy, jak Hogendorf, Baran, Łącz, następnie zaczął działać Strażacki KS „Płomień”, szybko reaktywowała się „Gedania” – bastion polskości międzywojennego dwudziestolecia…

Początki były bardzo a bardzo trudne. W Gdańsku trudniejsze niż gdziekolwiek. Miasto zniszczone w 90 procentach, porty w gruzach, o obiektach sportowych nie ma co nawet mówić. Nie było nic, dosłownie nic. Najpierw uprzątnięto wspomnianą już płytę AZS, później doprowadzony do stanu jakiej takiej używalności stadion Lechii. Jedyną salę sportową, czyli dawną ujeżdżalnię, zabrał teatr. W dodatku potrzeby w Gdańsku szeregowały się oczywiście według ogólnopolskiej ważności. Najpierw woda i żywność, dalej porty, potem stocznia, następnie domy dla ludzi, znacznie później planowa odbudowa miasta. […] Jak w takich warunkach mogło się rozwijać życie sportowe, jak mogły powstawać obiekty? 

A jednak w tym morzu potrzeb i sport znalazł swoje miejsce, oddanych mu ludzi. Ta krótka relacja ilustruje najlepiej fenomen uprawiania sportu – niezbędnego składnika naszej egzystencji.

90 lat KS „Gedania”

Posted in Brunon Matuszak, Jakub Bawelski, Kluby i drużyny, Konrad Rudolf, KS Gedania, Maksymilian Ruprecht on 15 sierpnia, 2012 by prussport

Popatrzyłem dziś na strony rozczłonkowanego klubu, jakim jest dziś dawny Klub Sportowy „Gedania”. Niezależnie od siebie działają sekcje: piłkarska (Gedania 1922), siatkarska (Energa-Gedania) oraz wioślarska (GTW Gedania) Na żadnej ze stron nawet wzmianki o tym, że dokładnie przed 90. laty powstał klub, który stał się legendą. Dziś już chyba nie bardzo pamiętaną i potrzebną ale … po to jesteśmy, aby przypominać. Zresztą przyłożyliśmy ręki do inauguracji obchodów 90-lecia w Ratuszu Głównego Miasta.

O początkach klubu pisałem w katalogu do wystawy sportowej:

W dniu 15 sierpnia (lub według innej wersji – 15 września) z inicjatywy Jakuba Bawelskiego i Edmunda Matuszaka odbyło się spotkanie założycielskie nowego klubu. Pierwszym prezesem został Konrad Rudolf, a jego zastępcą Maksymilian Ruprecht. W dniu 19 marca 1926 r. został uchwalony statut klubu. Celem nowej organizacji sportowej „Sportklub Gedania e.V.” (bo taka była oficjalna nazwa klubu) było pielęgnowanie wszelkiego rodzaju sportu, utrzymywanie łączności z innemi Klubami i towarzystwami sportowemi. Ważnym zapisem w Statucie było zastrzeżenie o apolityczności. Choć językiem urzędowym był polski, to do klubu należeli także Niemcy (do 1935 r.) i Żydzi (do 1939 r.). „Gedania” była klubem wielosekcyjnym. W 1924 r. powstały sekcje lekkoatletyczna i strzelecka, dwa lata później tenisowa, następnie bokserska, motocyklowa (1928), piłki ręcznej mężczyzn (1929), hokeja na lodzie i piłki ręcznej kobiet (1930) oraz tenisa stołowego i kolarska (1934). Od 1926 r. sportowcy trenowali na boisku przy skrzyżowaniu ulic Heeresanger (dziś ul. Legionów) i Ringstrasse (dzisiejsza ul. Kościuszki). Główną grupą członków klubu byli pracownicy instytucji polskich: kolejarze i pocztowcy. W warunkach politycznych ustalonych po I wojnie światowej na terenie Wolnego Miasta Gdańska sport stanowił dla mniejszości polskiej dobrą (a często jedyną) podstawę do realizacji aspiracji narodowych. Był także okazją do manifestacji polskości. Było to widoczne zwłaszcza podczas meczów piłkarzy, którzy od 1924 r. rywalizowali w rozgrywkach „Baltischer Sport-Verband” (wcześniej „Baltischer Rasen- und Wintersport-Verband”) zrzeszającego kluby Wolnego Miasta Gdańska oraz Prus Wschodnich i Zachodnich jak też podczas innych zawodów. Po dojściu Hitlera do władzy (1933) rywalizacja była coraz ostrzejsza, mnożyły się incydenty na tle nacjonalistycznym, które odbijały się na działalności klubów sportowych, zarówno polskich jak i niemieckich. Ze względu na swoją polskość „Gedania” był nawet wykluczana z rozgrywek, czy zawodów. Tragicznym finałem prowadzonej w coraz trudniejszych warunkach działalności sportowej były masowe aresztowania po wybuchu II wojny światowej, które dla wielu polskich sportowców skończyły się śmiercią. 

To najkrócej jak można, w szczegółach będziemy jeszcze temat rozwijać. Co do początków, to warto dodać, że spotkanie założycielskie odbyło się w nieistniejącym domu św. Józefa przy ul. Garncarskiej 4. Spowodowane było konfliktem na łonie gdańskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Oliwy do ognia miła dolać wyjazd drużyny piłkarskiej do Warszawy na zaproszenie klubu „Korona”. Po nim stwierdzono, że Towarzystwa nie stać na utrzymywanie dość kosztownej sekcji piłkarskiej. Nowy klub miał początkowo nosić nazwę „Polonia” i używać barw biało-niebieskich. Barwy były jednak już zajęte przez jeden z niemieckich klubów więc zdecydowano się na biało-czerwone i zmieniono także nazwę.

Oprócz wspomnianych wyżej prezesów w skład zarządu weszli jeszcze: Eugeniusz Kastalski – sekretarz, Wilhelm Kierszewski – zastępca sekretarza, Mieczysław Jankowski – skarbnik, Jakub Bawelski – kapitan sportowy oraz Lucjan Malski i Florian Broś – członkowie zarządu.  Poniżej zdjęcie wykonane zapewne przy okazji obchodów 50-lecia klubu, na którym widać jego założycieli: Jakuba Bawelskiego i Edmunda Matuszaka.

Rekord świata w Olsztynie

Posted in Boiska i stadiony, Dyscypliny i konkurencje, Józef Schmidt, Lekkoatletyka, Stadion Leśny w Olsztynie, Trójskok on 14 sierpnia, 2012 by prussport

Na wspominanym już w tym miejscu Stadionie Leśnym w Olsztynie zdarzały się momenty wielkie, które przeszły do historii nie tylko sportu polskiego. 5 sierpnia 1960 r. zdarzyło się co następuje:

Józef Schmidt, nasz fenomenalny trójskoczek, trzykrotny olimpijczyk, w tym dwukrotny mistrz olimpijski (1960, 1964) jest jednym z najwybitniejszych zawodników w historii trójskoku. Ulubieniec publiczności i władz w roku 1975 wyjechał nagle do Niemiec. Nigdy nie zdradził przyczyny nagłego wyjazdu. Powrócił w 1992 i mieszka na wsi, niedaleko Drawska Pomorskiego. W 2010 r. otrzymał honorowe obywatelstwo miasta Olsztyn.

Bendig

Posted in Boks, Brunon Bendig, Dyscypliny i konkurencje, Ludzie, Wystawa 2012, Zygmunt Chychła on 6 sierpnia, 2012 by prussport

Na aktualnie trwających igrzyskach olimpijskich brakuje polskich bokserów. Honoru broni…kobieta. Boks, to jedna z dyscyplin w których, jak w zwierciadle, widać kryzys polskiego sportu. Bo to jedna z polskich specjalności. Także gdańskich i pomorskich. Pomorze zawsze słynęło z obfitości bokserskich talentów. Cieszyliśmy już w tym miejscu z medalu olimpijskiego Brunona Bendiga, jaki możemy pokazywać na wystawie „Citius-Altius-Fortius”.  To brązowy medal z Rzymu (1960). Piękny ale warto wspomnieć o innych pamiątkach, które na wystawie dokumentują bogatą karierę znakomitego pięściarza. Wszystkie wspomnienia, jakie o nim czytałem, podkreślają znakomitą technikę pięściarza, elegancką sylwetkę, lekki styl walki. W swojej karierze (1955-1969) walczył w wadze koguciej i piórkowej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że urodził się w 1938 r. (w Chełmnie) to zobaczymy łatwo, iż pięściarską karierę rozpoczął bardzo późno, w wieku 17 lat. Pierwszym klubem był LZS Starogard a następnie młody bokser przenosi się do „Wisły” Tczew i dostaje się w ręce znakomitego boksera i trenera – Józefa Kruży. Ten szlifuje jego talent. Oprócz dyplomów ten wczesny okres kariery dokumentuje znaczek z mistrzostw Polski w 1957 r.

Przełomem w karierze stały się igrzyska olimpijskie w Rzymie. Dość niespodziewanie otrzymał powołania od trenera Stamma a pierwsza walka w turnieju olimpijskim była jednocześnie reprezentacyjnym debiutem. Igrzyska, jak już pisaliśmy, zakończyły się wielkim sukcesem – zdobyciem brązowego medalu. Po powrocie z Igrzysk przeniósł się z bydgoskiego „Zawiszy”, gdzie odbywał służbę wojskową do „Gedanii”. Przez trzy lata ponownie pracował z trenerem Krużą a później już do końca kariery w barwach gdańskiej „Polonii” jego trenerami byli … wychowankowie „Gedanii” – Brunon Karnath i Jan Bianga.

Pierwsza połowa lata 60-tych to najlepszy okres w karierze. W latach 162-1964 zdobywał tytuły mistrza Polski w wadze koguciej a w 1965 r. w wadze piórkowej.

Medale skromne w formie ale cenne. W tym okresie zdobył też tytuł wicemistrza Europy (1965). Jedynym istotnym niepowodzeniem był start na igrzyskach w Tokio, gdzie w drugiej rundzie  przegrał 2:3 z Karimu Youngiem (Nigeria).
W sumie Brunon Bendig stoczył 270 walk z których 246 wygrał i 4 zremisował. Wspaniała kariera, cudowny „lewy prosty” minęła dość szybko a później przyszły kłopoty, można by powiedzieć typowe dla bokserów. Dramaty osobiste, kłopoty zdrowotne… Nie warto o nich pisać. Warto przypomnieć, że osiągnięcia naszego boksera doceniono tytułem „Zasłużonego Mistrza Sportu”, krzyżem zasługi …

 

Mało? Może tak, ale patrząc na zachowane medale, właśnie te „PRL-owskie” odznaczenia i dyplomy nie mogłem powstrzymać się od wzruszenia.  Zwłaszcza, że na wystawie sąsiaduje ze swoim wielkim idolem – Zygmuntem Chychłą. To takie „życie po życiu” wspaniałych bokserów. Szybko popadli w zapomnienie ale nie zapominajmy o dawnych bohaterach, bo z nowymi bieda, oj bieda.